Rozdział X – Mistrz

Nadszedł okres przedświąteczny, dla mieszkańców Kwatery Głównej nie różnił on się zbytnio od innych dni w roku. Zło nie próżnowało, co oznaczało, iż egzorcyści nie mieli wiele czasu na odpoczynek czy celebrację tych wyjątkowych dni.

Vesper, gdy tylko nie była na misji, cały swój wolny czas poświęcała na treningi pod okiem swojego mistrza. Gordon był wyjątkowo wymagający w stosunku do swoich uczniów. W tej chwili była jedyną jego podopieczną, więc jego uwaga w całości została poświęcona tylko jej.

Tym bardziej, że chciał ją nauczyć jak najwięcej, zanim będzie musiał wyruszyć na misję, która została zaplanowana na początek przyszłego roku. Werbowanie nowych egzorcystów było jednym z głównych celów jego podobnym, a jako generał nie mógł uchylać się od swoich obowiązków. Na razie skupił się jednak całkowicie na szkoleniu swojej wychowanki.

  • Dziewczyno, wyprostuj się! – ryknął po raz kolejny z rzędu zniecierpliwiony Gordon.
  • Przecież stoję prosto. – jęknęła w odpowiedzi.
  • Gdyby tak było, to bym się nie czepiał. – burknął. – Pierś do przodu! Cięciwa bliżej twarzy! Jak ty chcesz trafić w cel, jeżeli nie jesteś w stanie nawet prawidłowo trzymać łuku! – narzekał.
  • Ehhh… – westchnęła.
  • Przypominam ci, że sama chciałaś się uczuć posługiwania tą bronią, więc możesz przynajmniej nie wzdychać, jak mówię ci, co masz robić! – zagrzmiał.
  • Sadysta. – mruknęła pod nosem.
  • Słyszałem, dziecinko. Może mam ponad sześćdziesiąt lat, ale nie jestem głuchy. – zażartował.
  • Dlaczego każesz mi ciągnąć cięciwę dwoma placami? Z tego co wiem powinny być trzy. – zmieniła temat.
  • Dziecinko, może i jestem Szkotem, ale łucznictwa uczył mnie Anglik. A oni wykorzystują do napięcia cięciwy dwa palce. Ten chwyt jest niezwykle precyzyjny i dynamiczny, przez co strzelec osiąga lepsze rezultaty. – wyjaśnił. – Dobrze, na dziś już koniec tego dobrego, bierz kij. – zarządził.

Vesper westchnęła, wykonując polecenie mistrza. Nie lubiła tej części treningu, dawał jej się we znaki. Zawsze była bardzo obolała po walce na drągi z Gordonem, mężczyzna w żaden sposób jej przy tym nie folgował. Minęły już dwa lata odkąd umarł jej sensei, a ona sama zaprzestała tak częstych treningów. Jej kondycja przez ten czas mocno podupadła, nad czym niezmiernie ubolewała, gdyż szybko się męczyła.

  • Musimy popracować nad walką ofensywną, która u ciebie niestety leży. – oznajmił, stając naprzeciwko dziewczyny.
  • Uczyłam się samoobrony, a nie ataku. – burknęła pod nosem.
  • Nie da się tego ukryć. – przyznał z przekąsem. – Ale zadaniem egzorcystów nie jest obrona przed akumami, tylko ich zabijanie.
  • Umiem powalić przeciwnika na dwadzieścia osiem sposobów. – przypomniała.
  • Tak, ale pod warunkiem, że to on jest agresorem. – zauważył zgodnie z prawdą. – Twoim atutem mimo twojego wysokiego wzrostu i drobnej budowy jest jednak szybkość i to na niej się skupimy. – wyjaśnił. – Silny przeciwnik jest dla ciebie zagrożeniem, dlatego musisz potrafić atakować, wykorzystując nieuwagę nieprzyjaciela. Na razie jednak popracujemy nad techniką zadawania ciosów pojedynczych, ale dotkliwych. Samoobronę i uniki masz opanowane do perfekcji, wykorzystamy więc tę twoją umiejętność. Wierz mi, gdy z tobą skończę, będziesz niepokonana. – zakończył narcystycznie. – Koniec gadania, bierzmy się do roboty.

Ćwiczyli w ten sposób dobre dwie godziny. Pod koniec Gordon musiał przyznać się do błędu, może i dziewczynie ani razu nie udało się przeprowadzić skutecznego ataku, ale też sam nie był w stanie jej powalić. Blondynka skutecznie unikała wszystkich jego ciosów, była przy tym bardzo szybka i zwinna. Mimo tego, że miał metr dziewięćdziesiąt i dosyć mocną budowę, ta o dwadzieścia centymetrów niższa egzorcystka o sylwetce tyczki potrafiła tańczyć wokół niego z taką gracją, że nie był w stanie tknąć jej choćby końcem trzymanego w dłoni drągu.

  • Wystarczy, chyba wyszedłem z wprawy przez te trzydzieści lat. – burknął na zakończenie.
  • Sam kazałeś mi korzystać z elementów samoobrony przy ataku. – uśmiechnęła się złośliwie, jednocześnie była dumna z tego, że po tygodniu treningów w końcu znalazła sposób, aby nie obrywać od swojego mistrza, który wykorzystywał do tej pory najmniejszy jej błąd.
  • Wygląda na to, że ekscentryczne podejście Kevina co do twojego wychowania, chyba się jednak przydało. – przyznał w końcu. – Ale nie ciesz się tak, atakujesz i tak na oślep. – burknął. – Teraz musimy już iść, zaplanowałem na dziś mały eksperyment. – oznajmił tajemniczo.

Vesper spojrzała ze zdziwieniem na swojego mistrza, gdy ten wprowadził ją do pomieszczenie Hevlaski. Nie rozumiała, co wizyta u egzorcystki może mieć wspólnego z jej szkoleniem.

  • Hevlaska sprawdzi twój poziom synchronizacji. – wyjaśnił jej Gordon.
  • Ale przecież… – nie dokończyła.
  • Muszę coś przetestować, zaufaj mi.

Gdy było już po wszystkim, okazało się, że tak jak wcześniej myślała, stopień połączenia nie uległ zmianie. Z jakieś niezrozumiałej dla niej przyczyny Gordona to wręcz rozwścieczyło.

  • Nie wstyd ci? – spytał wprost.
  • Ale dlaczego miałoby mi być wstyd? – zdziwiła się.
  • Boże, dziewczyno, chyba nie muszę ci tłumaczyć, że mamy wojnę! – ryknął. – Ktoś z twoim darem to dla Zakonu skarb, a ty najzwyczajniej w świecie go marnujesz. – wyjaśnił ponuro.
  • Ale co to ma wspólnego z moim stopniem synchronizacji? – nie potrafiła tego zrozumieć.
  • Marne siedemdziesiąt sześć procent uważasz za nieistotne? Dziewczyno, z twoimi zdolnościami powinnaś wybić się pod setkę co najmniej! – stracił cierpliwość.
  • Co mam według ciebie zrobić? Poprosić grzecznie innocence o wyższy poziom zharmonizowania? – spytała z przekąsem.
  • Tak! Musisz poznać swoje umiejętności, dlatego od dziś do treningów włączymy medytacje. Będziesz badać w ten sposób swoje możliwości. Zaczniesz z sai, stopniowo będziemy wprowadzać obce odłamki. Chcę wiedzieć, czy przy odpowiednim skupieniu jesteś w stanie kierować materią tak, jak zrobiłaś to podczas uwolnienia mnie. – sprecyzował brunet.
  • Jak chcesz. – burknęła w odpowiedzi.

Następnego dnia Gordon rozpoczął trening od sesji kontemplacji. Do tego celu przygotował specjalną matę, aby dziewczyna mogła siedzieć na niej po turecku podczas seansu.

Vesper słuchała cichego głosu swojego mistrza mówiącego jej, że ma się skupić na swoim wnętrzu, aby móc połączyć się z innocence znajdującym się w sai.

Przez pierwsze pół godziny nie było jednak żadnego rezultatu, gdy nagle coś się zmieniło. Zaczęła czuć dziwne wibracje przepływające przez sztylet do jej dłoni, a z nich do reszty ciała. W głowie zaczęły pojawiać jej się dziwne obrazy przedstawiające coś, co przypominało swym wyglądem egipskie hieroglify, które widziała kiedyś w muzeum. Skupiła się jeszcze bardziej, starając przekazać swoje emocje materii. Coś jednak poszło nie po jej myśli. W pewnym momencie zorientowała się bowiem, że jej świadomość nie znajduje się już w jej ciele, tylko we wnętrzu innocence. Chwilę potem była już tylko ciemność.

Gdy otworzyła oczy, zobaczyła nad sobą zaniepokojoną twarz Laviego i Gordona. Zdziwiło ją, że leżała na łóżku w skrzydle szpitalnym. W głowie miała mętlik.

  • Co się stało? – spytała.
  • Ale żeś mi stracha napędziła, dziecinko. – wyznał generał. – Przez chwilę myślałem, że już po tobie.
  • Nic nie rozumiem. Pamiętam, że medytowałam, a potem już nic. – mruknęła, marszcząc brwi.
  • Bo nie było niczego więcej, dostałaś drgawek. To było najdłuższe piętnaście minut w moim życiu. – burknął szorstko.
  • Zemdlałam? – zdziwiła się.
  • Miałaś atak konwulsji. – sprecyzował.
  • Co pamiętasz ostatnie? – zapytał kronikarz.
  • Nic nie pamiętam od chwili, gdy przeniosłam swoją świadomość do wnętrza innocence. – odpowiedziała niepewnie.
  • Przeniosłaś świadomość do wnętrza materii?! – krzyknął zdziwiony rudzielec.

Gordon, słysząc to, zmarszczył brwi.

  • Tak. Czułam swoje myśli wewnątrz odłamka. – sprecyzowała.
  • Ale to niemożliwe. – oznajmił stanowczo Lavi.
  • Wygląda na to, że twój dar jest większy niż się spodziewałem. – powiedział w zadumie generał.
  • Ale jak to możliwe? – chciał wiedzieć młody egzorcysta.
  • Nie wiem, nigdy nie było wśród nas osoby z takimi zdolnościami. Będziemy musieli podejść do tego metodą drobnych kroczków, widocznie za wysoko mierzyłaś jak na pierwszy raz.
  • Chcecie to kontynuować? – nie potrafił uwierzyć Lavi.
  • Tak. – odpowiedzieli mu jednocześnie.
  • Ale dlaczego?
  • Z kilku przyczyn. Najważniejsze jest jednak, aby maksymalnie wykorzystać wszystkie nasze atuty w tej wojnie. A umiejętności Vesper mogą okazać się bardzo pomocne, nie wspominając już o tym, że mamy nadzieje, że uda jej się odnaleźć Serce Innocence.
  • Ale… – zaczął rudzielec.
  • Lavi, nie martw się. Ja też tego chcę. – przerwała mu dziewczyna.

Na tym rozmowa się urwała. Niedługo później Vesper udało się przekonać Matron, że nic jej nie jest, więc mogła wrócić do siebie.

Przez kolejne dni codzienne treningi i sesje medytacji pochłaniały jej cały wolny czas. Nawet nie zauważyła, kiedy minęły święta mimo tego, że Jerry przygotował z tej okazji coś na miarę kolacji wigilijnej. Ona jednak cała swoją uwagę poświęcała na samodoskonalenie.

W ostatni dzień roku czekała jak zwykle na Gordona, aby mogli rozpocząć wspólną medytację.

Kiedy przyszedł oczekiwany przez nią mężczyzna, okazało się, że nie jest sam. Towarzyszył mu Japończyk, którego mina jasno świadczyła o tym, że wolałby być gdziekolwiek indziej, tylko nie w tym miejscu.

  • Jutro wyjeżdżam. – oznajmił na wstępie generał. – Znalazłem ci zastępstwo przy sesjach medytacyjnych. – wyjaśnił obecność Azjaty w pomieszczeniu.
  • On? – burknęła, wyrażając w ten sposób swoje niezadowolenie.
  • Kanda się na tym zna, sam kontempluje codzienne. – stwierdził.
  • Przecież może być przy mnie Lavi. – zauważyła.
  • Twój przyjaciel będzie cię tylko rozpraszać, a nie możesz być wtedy sama. – oświadczył wprost. –  Oczekuję po swoim powrocie znacznych postępów z twojej strony.  – dodał znaczącym tonem.
  • Ale dlaczego akurat on? – burknęła, choć wiedziała, że zachowuje się dziecinnie.
  • Czy ty nie możesz choć raz uznać mojego autorytetu? – odpowiedział pytaniem na pytanie.
  • Inni generałowie nie wymagają tyle od swoich uczniów. – poskarżyła się.
  • Stara szkoła. – wzruszył ramionami. – Jakoś będziesz musiała to przeżyć, dziecinko. Trzeba było zdecydować się na kogoś młodszego. – zażartował.

Ani trochę nie było jej do śmiechu, Czego nie miała zamiaru ukrywać. Ani trochę nie podobał jej się pomysł wspólnych sesji z Japończykiem. Zresztą nie tylko jej, sądząc po minie Azjaty. Wiedziała jednak, że tym razem nic nie wskóra, próbując zniechęcić Gordona do tego pomysłu. Z jakiejś niezrozumiałej dla niej przyczyny generał miał słabość do Kandy. Może przypominał mu swojego zmarłego ucznia? Cokolwiek jednak było tego przyczyną, ona i tak będzie musiała zastosować się do poleceń swojego mistrza. Co oznaczało, że tymczasowo skazana jest na wspólne medytacje z Japończykiem.

  • Korzystając z tego, że dziś jesteśmy w trójkę, spróbujesz czegoś nowego. – oznajmił. – Yuu, bądź tak uprzejmy i usiądź przodem do Vesper. – wskazał chłopakowi fragment wolnej maty. – Tym razem oczekuję od ciebie, że spróbujesz wpłynąć na Mugen, aktywując go poprzez Kandę. – zwrócił się do dziewczyny.
  • Co!? – padło jednoczesne pytanie dwójki egzorcystów.
  • Spokojnie, chcę tylko sprawdzić, czy jesteś w stanie wpłynąć na innocence innego użytkownika. – wyjaśnił.
  • To niemożliwe. – stwierdził natychmiast Azjata.
  • O tym właśnie chcę się przekonać. Bądźcie tak uprzejmi i złapcie się za ręce, kontakt fizyczny może ułatwić cały proces. – zadecydował.

Kanda i Vesper, słysząc, że mają trzymać się za dłonie, skrzywili się jednocześnie. Żadne z nich nie miało na to większej ochoty. Pod wpływem karcącego spojrzenia generała przełamali jednak swoje opory. Chwilę później skoncentrowali się na swoich wnętrzach, rozpoczynając tym samym medytację.

Vesper zanim podjęła jakąkolwiek próbę połączenia z materią Mugena, w pierwszej kolejności zajęła się pokonaniem barier związanych z samym jej podejściem do wspólnej sesji z Japończykiem. Jego obecność ją krępowała, więc i ze skupieniem się miała problem. W końcu jej się to udało, dopiero wtedy rozpoczęła proces integracji z innocence Azjaty. Było trudniej niż zazwyczaj, odłamki niezsynchronizowane wykazywały większą współpracę, co innego jej własny fragment, w końcu był częścią niej. Tym razem jednak miała inne zadnie, obawiała się jednak, że jej się nie uda. Odrzuciła jednak własne przekonania na bok, starając się za wszelką cenę skoncentrować na Kandzie, aby poprzez niego dotrzeć do jego innocence.

Gordon obserwował uważnie swoją podopieczną, minęła godzina odkąd weszła w stan relaksacji. Niestety, jak do tej pory, nie udało jej się aktywować Mugena. Postanowił jednak nie przerywać tej sesji, może tym razem dziewczyna potrzebuje więcej czasu, o ile w ogóle jest w stanie tego dokonać. W jakimś sensie był to swego rodzaju test, chciał wiedzieć, gdzie kończą się możliwości jej  daru. W planach miał jeszcze kilka innych pomysłów do zrealizowania, niestety będą one musiały poczekać na jego powrót. Nie był w stanie przewidzieć, jak długo go nie będzie, dlatego też zapewnił blondynce towarzysza do kontemplacji, który będzie wywierał na nią nacisk, aby nie zaprzestała rozwijać swoich możliwości współodczuwania z materią Kości.

Vesper nie wiedziała, ile minęło czasu od rozpoczęcia kontemplacji, kiedy poczuła niewielkie mrowienie w dłoniach. Chwilę później pomiędzy złączonymi dłońmi jej i Japończyka zaczęła przepływać silna energia. Nie zastanawiała się jednak nad tym, czy on też tego doświadcza. Całą swoją uwagę poświęcała temu, aby dotrzeć poprzez użytkownika do jego innocence.

Udało się. Nagle w jej głowie zaczęły pojawiać się obrazy czegoś na kształt wspomnień, przynajmniej tak to odebrała. Skupiła się jednak na tym, aby wysłać w stronę materii rozkaz aktywacji. Poczuła opór Mugena, przez co musiała się wycofać. Nie poddała się jednak, zamiast tego wykorzystała Kandę jako przekaźnik polecenia. Nie musiała długo czekać na rezultat swoich starań, cichy okrzyk Gordona świadczył o tym, że jej się udało. Innocence Azjaty został aktywowane, jednocześnie bombardując jej głowę falą niespotykanych doznań. Tak to już było z odłamkami zsynchronizowanymi, że trwały w stanie uśpienia do chwili, gdy użytkownik zażyczy sobie czegoś innego. Tym razem odbyło się to jednak trochę bardziej zawile, ale rezultat okazał się wart zachodu. Tak przynajmniej sądziła, przynajmniej do chwili, gdy ujrzała obrazy, które podesłała jej do podświadomości materia Kości. Zemdlała.

  • Ocknij się, dziecinko. – usłyszała głos tuż nad sobą.
  • Znów nawaliłam. – szepnęła, otwierając oczy.
  • Tym razem tylko zasłabłaś. – oznajmił, uśmiechając się blado.
  • Tam było tyle krwi, nie mogłam na to patrzeć – zastanawiała się na głos.
  • Krwi? – zdziwił się Gordon.
  • Wydaje mi się, że widziałam obrazy przedstawiające śmierć poprzedniego użytkownika innocence zsynchronizowanego z Kandą. – oznajmiła wprost.
  • To jakieś bzdury. – stwierdził wprost stojący obok Japończyk.
  • A co? Myślisz, że jesteś pierwszym użytkownikiem tego innocence? Zejdź na ziemię, ono istniało tysiące lat przed tym, zanim ty się pojawiłeś. – wypaliła dziewczyna rozeźlona ostatnimi słowami chłopaka.
  • Wystarczy! – Gordon przerwał wymianę zdań egzorcystów, zanim w ogóle się zaczęła. – Będzie lepiej, jeżeli damy sobie już dziś spokój.
  • Rozumiem, że mogę już odejść? – spytał dla pewności Azjata.
  • Tak.

Gdy Kanda wyszedł z pomieszczenia, Vesper podniosła się na równe nogi, starając się przy tym odzyskać równowagę.

  • Idź odpocząć. – nakazał stanowczym głosem generał.
  • Zrób to… zrób tamto… – marudziła pod nosem Vesper, kierując się w stronę drzwi wyjściowych z sali ćwiczeniowej.
  • Pocieszam cię, że już jutro się mnie pozbędziesz. – zapewnił dobrodusznie.
  • Nie mogę się już doczekać. – odpaliła, wychodząc z pomieszczenia.

Do jej uszu dobiegł śmiech Gordona. „Ten to ma spaczone poczucie humoru” pomyślała złośliwie, kierując się w stronę swojego pokoju. Ona i Kanda byli jedynymi egzorcystami, którzy nie mieli dziś misji, więc resztę dani spędziła w swoim pokoju z Yuki. Tam też zastał ją Nowy Rok, kolejny na kartach historii wojny dobra ze złem.